W przeciwieństwie do poprzedników z produkcjami rodem z Hollywood jestem na bakier – jednak temat zaciekawił mnie na tyle, że sięgnąłem do najłatwiej dostępnego źródła – Wikipedii. Artykuł o Jacku Ripperze zamieszczony tam jest dość obszerny, co wcale nie znaczy że rzetelny. Na nasze potrzeby powinien jednak swobodnie wystarczyć.
Po lekturze stwierdziłem, że niestety nijak nie zgadzam się z tezą Psyche, że jakoby Pan Goodkind tworząc postać Drefana Rahla „inspirował” się Kubą Rozpruwaczem – albo powiem inaczej – mógł, ale wcale nie musiał się na niej wzorować.
Otóż owe postacie mają wspólną dokładnie jedną cechę – zabijają prostytutki. Mniej więcej tyle samo wspólnego mamy ja i Jarhem – obaj lubimy miód pitny ;p A ile to jest mniej więcej, zlotowicze dobrze wiedzą
Różnic mamy natomiast całą masę. Z raportów policyjnych wynika niezbicie, że Rozpruwacz swoje ofiary najpierw powalał, po czym podrzynał im gardło. Zdecydowanym ruchem, od lewej do prawej (tego już w Wiki nie wspomniano, ale wynika z tego, że Kuba był praworęczny). Potem okaleczał martwe już ciała. Rahl – przeciwnie. Jego celem była w głównej mierze tortura. Podniecały go krzyki, ból zadany ofierze. Ponadto Drefan obcował seksualnie ze swoimi ofiarami, podczas gdy w przypadku Rozpruwacza nie ma na to jakichkolwiek dowodów.
Fakt że kapłani Raug’Moss tropili Drefana po zwłokach, które pozostawiał, nie znaczy dokładnie nic. Wszak każdego seryjnego zabójcę cechuje tzw. Metoda. To przez nią najczęściej wpadają. Jeżeli oprzemy podobieństwo obu opisywanych morderców na tym, że oboje stosowali metodę, równie dobrze możemy doszukiwać się podobieństw Drefana do Łomiarza czy Wampira z Bytomia. I niewątpliwie takie znajdziemy.
Dr Thomas Bond, który jako pierwszy w dziejach podjął się stworzenia profilu kryminalnego mordercy (Jacka the Rippera), w swojej pracy konkretnie wypowiada się tylko o metodzie działania Kuby Rozpruwacza. Na temat motywu może tylko spekulować. Stwierdza więc, że fakt „pozostawienia ich (ciał – przyp. Rajek) w hańbiących seksualnych pozycjach połączone z wyeksponowaniem ran” wskazuje, że morderca odczuwał satysfakcję seksualną z zabójstw. Żaden ze mnie psycholog, socjolog, ekspert od dewiacji ani inny podobny, ale taki sposób pozostawienia zwłok równie dobrze może świadczyć o chęci okazania jak największej pogardy dla ofiary, chęci ośmieszenia jej. W przypadku Drefana, jak wiemy, nic takiego nie miało miejsca.
Ale cóż – Drefan słyszał głosy. Świadczy to niezbicie o tym, że był synem Rahla – oni wszyscy słyszeli głosy. Czyli już ten fakt powinien kwalifikować ich do czubków. Jak sobie można z głosami poradzić, pokazano na przykładzie Jennsen. Natomiast Drefan był po prostu psychopatą, ogarniętym rządzą mordu i gwałtu. Czy takim samym motywem kierował się Rozpruwacz? Dr Bond pisze: impulsy mordercze sprawcy mogły wynikać z chęci zemsty, złego stanu umysłowego, fanatyzmu religijnego bądź zaburzeń psychiatrycznych, jednak żadnej z tych hipotez nie uważał za prawdopodobną. Czyli tak naprawdę w grę wchodzi także każdy inny, nawet najbardziej absurdalny motyw.
Choćby tak absurdalny, że nikt o nim nie pomyślał. Z dużą dawką prawdopodobieństwa przyjęto, że Rozpruwacz był Żydem. Mary Jane Kelly, zamordowana w listopadzie 1888r. miała wycięte serce, którego nie odnaleziono na miejscu zbrodni. Możliwe więc, że morderca zabrał je ze sobą. Po co Żydowi ludzkie serce? Ano jak ktoś zna Kabałę, zapewne wie, że ludzkie serce to główny składnik glinianego Golema…
Inna rzecz to wykształcenie obu panów. Długi czas spekulowano, jakoby Kuba Rozpruwacz był rzeźnikiem lub chirurgiem, ostatecznie hipotezę ą odrzucono po opublikowaniu profilu mordercy autorstwa Dr Bonda, który opierając się na protokołach sekcji zwłok stwierdził, iż morderca nie miał nawet doświadczenia rzeźnickiego. Tymczasem Drefan był wykształconym człowiekiem, medykiem, zielarzem, wybitnym znawcą anatomii. Ciosy zadawał umiejętnie, zawsze trafiał w odpowiedni organ.
Przy okazji: Pisząc o postaci Drefana, w jednym Goodkind niewątpliwie się pomylił. Opisywał rzut nożem w wykonaniu Drefana, na znaczną odległość, w jednego z rzezimieszków. Drefan stwierdza tam, że jeżeli ofiara ucieka, najlepiej celować w jej głowę, bo to jedyny nieruchomy punkt ciała. Nasz pisarz nie miał najprawdopodobniej w ręku nawet noża do smarowania, skoro prawi takie bzdury. Primo, trafić w cel oddalający się ze znaczną, a być może nawet zmienną prędkością nożem, tak, żeby ten się wbił, to albo fuks, albo magia. W żadnym razie technika. Secundo, każdy normalny człowiek w tym przypadku rzucałby w plecy. Tetrio, jeżeli bardziej szkolony, celowałby ‘na komorę’, ‘na płuco’ albo ‘na nerkę’ – nigdy w głowę – powyżej głowy nie ma już ciała, więc jeżeli rzut na czaszkę przeniesie – chybiasz, stary. Jeżeli chybisz w plecy– zostaje kark, głowa, kończyny… Poza tym dwa ostatnie fakty tyczą się raczej strzału np. z kuszy – rzucać nikt normalny nie będzie (podczas II wojny światowej w USMC odnotowano jeden, słownie jeden, udokumentowany przypadek śmierci wskutek ugodzenia rzuconym nożem) – No ale Drefan normalny nie był, więc rzucał, jak se chciał.
Kończąc przydługi wywód, obie postacie mają jak dla mnie bardzo mało wspólnego. Ca faktu nie zmienia, że Drefan jest dla mnie jednym z najbardziej odrzucających bohaterów – na równi z Obą, a gorszy jest tylko Demminn Nass.